Metamorfoza mojej mamy czyli nowy cykl: "10 lat mniej"
Tę metamorfozę obiecałam już w poprzednim poście, a więc oto jest! Do stworzenia tego cyklu zainspirował mnie makijaż mojej mamy, a właściwie sam efekt końcowy, który zaskoczył nas obie. Mama stwierdziła, że chyba nigdy w życiu nie wyglądała lepiej, nawet była skłonna iść w nim do pracy, gdybyście tylko widzieli ból, który malował się na jej twarzy, kiedy musiała zmyć makijaż. Właśnie wtedy zaświeciła mi się w głowie lampka (dokładnie tak, jak w tych kreskówkach dla dzieci, kiedy wymyślisz coś mądrego), powiedziałam: "Nie poznaje własnej mamy, wygląda o 10 lat młodziej!!" Pomyślałam, że skoro z moją mamą się udało, to dlaczego by tego nie kontynuować? Wiele już komentarzy słyszałam na temat makijażu 30+, czy 40+. Dużo osób uważa, że kobiety w takim wieku nie powinny używać zbyt ciemnych kolorów, inni mówią, że jasne, migoczące cienie jeszcze bardziej podkreślają zmarszczki i opadającą powiekę. Czy tylko ja widzę tutaj sprzeczność? Wygląda na to, że dojrzałym kobietom nie wypada malować się w ogóle! Gdy słyszę takie komentarze na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a że jestem osobą, która lubi łamać stereotypy postanowiłam udowodnić, że eksperymentować z makijażem można w każdym wieku :)
Do wykonania makijażu użyłam:
cienie Inglot: 453, 355, 103, 420, 460, 409 cień Oriflame, Very Me Eye Envy, Blue Edge kredka do oczu, Sephora nr.08 Pure white konturówka do powiek, Inglot Black Acqua Brown 25, Make Up For Ever podkład Revlon Colorstay 180 puder Make Up For Ever HD bronzer, Benefit Hoola pigment, MAC Vanilla
Śliczny makijaż, ładnie podkreśla kolor tęczówki :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńA twoja mama to 40+ czy 50+, jeśli można zapytać, bo wygląda młodo.
OdpowiedzUsuń