czwartek, 31 lipca 2014

Green, green grass

Witajcie! Nie wiem jak u Was, ale u mnie praktycznie przez cały dzień padał deszcz. Jako, że pogoda za oknem nie rozpieszczała, pomyślałam, że byłoby miło jakoś ten dzień sobie ubarwić i rozweselić, z naciskiem na ubarwić :) I tak wpadłam na pomysł zrobienia makijażu, w którym dominuje kolor zielony, choć ten raczej kojarzy się z inną porą roku. Podobny makijaż siostra miała na moich osiemnastych urodzinach, jednak po zastanowieniu doszłam do wniosku, że trawiasty zielony kolor w zewnętrznym kąciku oka będzie się lepiej komponował z limonkową zielenią. Makijaż ten będzie idealny dla blondynek o jasnej, bądź lekko opalonej cerze, choć równie dobrze będzie współgrał z rudym kolorem włosów. Całość idealnie dopełnia czarna kreska. Zbędne są wszelkie opalizujące drobinki, brokat, gdyż makijaż i tak się wyróżnia. Efekty mojej pacy możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej.










 


Do wykonania makijażu użyłam:

cienie Inglot: 355, 141, 133
cień, Sepora nr.44 Picnic in the park
konturówka do powiek w żelu, Inglot nr.77
duraline Inglot
kredka do oczu, Sephora nr.08 Pure white
tusz, Max Factor 2000 Calorie, Black (z podkręconą szczoteczką)
Acqua Brown 25, Make Up For Ever
podkład, Yves Rocher, Beige 100
puder, Inglot Freedom System Compact 15
puder Make Up For Ever HD
bronzer, Benefit Hoola
pigment, MAC Vanilla


wtorek, 29 lipca 2014

Metamorfoza mojej mamy czyli nowy cykl: "10 lat mniej"

Tę metamorfozę obiecałam już w poprzednim poście, a więc oto jest! Do stworzenia tego cyklu zainspirował mnie makijaż mojej mamy, a właściwie sam efekt końcowy, który zaskoczył nas obie. Mama stwierdziła, że chyba nigdy w życiu nie wyglądała lepiej, nawet była skłonna iść w nim do pracy, gdybyście tylko widzieli ból, który malował się na jej twarzy, kiedy musiała zmyć makijaż. Właśnie wtedy zaświeciła mi się w głowie lampka (dokładnie tak, jak w tych kreskówkach dla dzieci, kiedy wymyślisz coś mądrego), powiedziałam: "Nie poznaje własnej mamy, wygląda o 10 lat młodziej!!" Pomyślałam, że skoro z moją mamą się udało, to dlaczego by tego nie kontynuować? Wiele już komentarzy słyszałam na temat makijażu 30+, czy 40+. Dużo osób uważa, że kobiety w takim wieku nie powinny używać zbyt ciemnych kolorów, inni mówią, że jasne, migoczące cienie jeszcze bardziej podkreślają zmarszczki i opadającą powiekę. Czy tylko ja widzę tutaj sprzeczność? Wygląda na to, że dojrzałym kobietom nie wypada malować się w ogóle! Gdy słyszę takie komentarze na mojej twarzy pojawia się uśmiech, a że jestem osobą, która lubi łamać stereotypy postanowiłam udowodnić, że eksperymentować z makijażem można w każdym wieku :)






Do wykonania makijażu użyłam:

cienie Inglot: 453, 355, 103, 420, 460, 409
cień Oriflame, Very Me Eye Envy, Blue Edge
kredka do oczu, Sephora nr.08 Pure white
konturówka do powiek, Inglot Black
Acqua Brown 25, Make Up For Ever
podkład Revlon Colorstay 180
puder Make Up For Ever HD
bronzer, Benefit Hoola
pigment, MAC Vanilla


niedziela, 27 lipca 2014

W dzień gorącego lata

Dzisiejszy dzień był niezwykle upalny, ale to wcale nie znaczy, że gdy na dworze panują niemal tropikalne temperatury, nie można malować. O nie, nie, Ci którzy tak myślą są w wielkim błędzie, bo to właśnie w takie dni jak dziś nachodzi mnie ogromna ochota na wyczarowanie czegoś pięknego i barwnego na powiekach. I tak też się stało, powiedziałam mojej siostrze, że dziś zrobię jej taki makijaż jakiego jeszcze nigdy nie miała. O mój Boże, gdybyście tylko widzieli jej wyraz twarzy i strach w oczach, gdy dowiedziała się, że będzie żółto - pomarańczowy. Kiedy jednak pierwszy szok minął powiedziała tylko: "Raz się żyje, najwyżej pośmiejemy się z efektów". Później okazało się, że nie ma się z czego śmiać, bo efekt ją zaskoczył i to jak najbardziej pozytywnie, szczerze powiedziawszy mnie również :) Zresztą co tu dużo mówić, sami zobaczcie.

Dodam tylko, że makijaż był inspirowany zachodzącym słońcem, powstał on z myślą o dziewczynach, które lubią bawić się kolorami i nie boją się tego, bo jak sami widzicie nie taki diabeł straszny :)


Moja mama, gdy zobaczyłam efekt końcowy powiedziała jedno: "Ja też tak chce!", ale jej przemianę pokaże w następnym poście.

Do wykonania makijażu użyłam:

cienie Inglot Rainbow: 103R, 118R
cień Inglot, Vertigo 22
tusz, Max Factor 2000 Calorie, Black (z podkręconą szczoteczką)
Acqua Brown 25, Make Up For Ever
podkład, Yves Rocher, Beige 100
puder, Inglot Freedom System Compact 15
puder Make Up For Ever HD
bronzer, Benefit Hoola
pigment, MAC Vanilla

sobota, 26 lipca 2014

Miętowo mi

Pisałam już, że uwielbiam malować? Tak, pewnie tak, a zwłaszcza gdy odwiedzają mnie moje koleżanki (kocham Was moje dwie blondyneczki) i przynoszą takie cudeńka: Omnomnom :*


Niespodziewany prezent po urodzinowy, "Sto lat" w wykonaniu dwóch wyjątkowych piosenkarek i  mój niezapomniany wyraz twarzy, to wszystko sprawia, że ta chwila staje się bezcenna. Ehh, powspominałam, a teraz pora wrócić do makijażu, który zrobiłam na specjalne życzenie Joanny - rozświetlony kącik oka, powieka mieniąca się w odcieniach złota i brązu. Nieodłącznym elementem makijażu są podkreślone kości policzkowe i mocno wytuszowane rzęsy, w tym przypadku kępki rzęs są absolutnie zbędne, tak jak i kreska, która mogłaby zepsuć cały efekt. Na powiece i tak sporo się dzieje :) Sami oceńcie.





Do wykonaniu makijażu użyłam:

cienie Inglot: 101, 103, 357, 409, 355
pigment, MAC Vanilla
kredka do oczu, Sephora, nr.08 pure white
konturówka do powiek, Inglot black
tusz do rzęs, Max Factor 2000 Calorie, Black (z podkręconą szczoteczką)
podkład, Paese Matte&Cover
puder, Make Up For Ever HD
bronzer, Benefit Hoola



piątek, 25 lipca 2014

Happy Birthday! Przepis na: Tarta z lemon curd

Wczoraj świętowałam swoje urodziny, można powiedzieć, że te jakże znamienne dziewiętnaście lat przeminęło z wiatrem. Ostatnie "naste" urodziny, a później podobno idzie już z górki i ani się obejrzę, a stuknie mi czterdziestka. Jestem raczej optymistką i szczerze powiedziawszy nie przejmuję się, powiększającą się liczbą lat w mojej metryczce.

Wiecie co jest najwspanialsze w obchodzeniu urodzin... nie, nie to nie są prezenty, a na pewno nie te materialne. Dla mnie prawdziwym prezentem są życzenia, szczere, prosto z serca. Urodziny, to właśnie ten jeden, jedyny dzień w roku (oprócz świąt), kiedy większość solenizantów chwali się tym czym zostali obdarowani, a ja mogę pochwalić się prawdziwymi przyjaciółmi. To oni sprawiają, że ten dzień staje się naprawdę ważny. Dziękuję Wam, Kochani!

Postanowiłam trochę osłodzić sobie ten dzień, a że akurat tego dnia pogoda nas nie rozpieszczała, wpadłam na pomysł zrobienia tarty cytrynowej. Teraz, gdy to piszę to wydaję mi się, że stwierdzenie "osłodzić sobie" trochę tutaj nie pasuje, gdyż tarta jest raczej kwaskowata, choć bardzo orzeźwiająca. Wspaniale komponuje się z białą czekoladą i moim zdaniem jest idealna na upalne dni.

Pod spodem zamieszczam przepis na tartę z lemon curd.

Składniki na kruche ciasto:
  • 200g mąki pszennej
  • 2 łyżki cukru
  • 115g masła, zimne, pokrojone w kostkę
  • 1 jajko
Wszystkie składniki zagnieść, uformować kulę, zawinąć w folię i schłodzić w lodówce przez około 30 minut. Ciasto rozwałkować, lekko podsypać je mąką, następnie wyłożyć nim formę o średnicy 23 - 24 cm. Formę wcześniej wysmarować masłem i oprószyć mąką pszenną. Ciasto należy po nakłuwać widelcem, przykryć papierem do pieczenia, następnie na papier wysypać kule ceramiczne, które obciążą ciasto (może to być również fasola lub ryż). Tak przygotowane ciasto podpiekamy w piekarniku przez 15 minut w temperaturze 180 stopni (trzeba ten czas kontrolować, aby ciasto zbyt się nie przypiekło).

Składniki na ok. 1,5 szkl. lemon curd:
  • 2 duże jajka
  • 2 żółtka
  • 160g drobnego cukru do wypieków
  • 80g masła
  • skórka otarta z 2 cytryn i sok z nich wyciśnięty
W garnuszku roztrzepać jajka, żółtka i cukier (najlepiej rózgą do ubijania), mieszamy do czasu połączenia się składników. Postawić na kuchence i podgrzewać na niewielkim ogniu cały czas mieszając. Dodać masło, skórkę i sok z cytryn. Mieszać do zagotowania i zgęstnienia kremu i otrzymania gładkiej konsystencji. W przypadku pojawienia się grudek, przecedzić przez sitko i dodać skórkę z cytryny, która osiadła na sitku.

(Można przelać do słoiczka i przechowywać w lodówce do 2 tygodni)

Ponadto:
  • 200ml śmietany kremówki 30%
  • 100g białej czekolady do starcia

Wykonanie całości:

Podpieczony spód posmarować lemon curd, całość piec w temperaturze 180 stopni przez około 25- 35 minut. Ostudzić i wstawić do lodówki na kilka godzin. Śmietanę ubić i wylać na schłodzoną tartę, którą następnie posypujemy białą czekoladą, którą należy zetrzeć na tarce do sera. Całość ponownie wkładamy do lodówki na około godzinę.





Smacznego :)

środa, 23 lipca 2014

It's a show time!

Długo zbierałam się w sobie, żeby założyć tego bloga. Zawsze było jakieś "ale", bo przecież teraz nie mam czasu, bo studniówka, bo matura, zamieszanie ze studiami, aż tu pewnego dnia odwiedziła mnie koleżanka i to ona przekonała mnie, żebym wypuściła w ten wirtualny świat moje prace, pokazała to co naprawdę mnie interesuję. "Klaudia, ale czy ktoś to w ogóle będzie czytał, czy kogoś to będzie interesowało?", to były moje obawy, a wiecie co ona zrobiła? Włączyła laptopa i po chwili miałam już bloga. Na początku czułam się jak dziecko we mgle, sama nie wiedziałam od czego zacząć, ale później zdziwiłam się, bo pomysły same przychodziły mi do głowy. Stwierdziłam, że mój pierwszy makijażowy post powinien być barwny i wtedy mnie olśniło!


 Rzuciłam hasło "azteckie wzory" i tak oto powstał ten wakacyjno- festiwalowy makijaż. Podwójna kreska, podkreślone brwi oraz jasne, ciepłe kolory na górnej powiece. Aby cały look był spójny na dolnej powiece zrobiłam niebieską, migoczącą kreskę, bardzo modną w tym sezonie.




Do wykonania makijażu użyłam:

cienie: Inglot 141, 312, 101, 415, 117
konturówka w żelu: Inglot 77, 88
duraline, Inglot
tusz, Max Factor 2000 Calorie, Black (z podkręconą szczoteczką)
Acqua Brown 25, Make Up For Ever
podkład, Yves Rocher, Beige 100
puder, Inglot Freedom System Compact 15
bronzer, Benefit Hoola
pigment, MAC Vanilla



Podziękowania dla modelki :)